Camino del Norte - Dzień 19

6 lipca 2016r.

W Miraz, gdzie nocowałem, zatrzymałem się w albergue, które jest prowadzone przez Jacobea Confraternity of Saint James. Dzięki temu brytyjskiemu stowarzyszaniu miałem możliwość zwiedzania cmentarnego kościoła, na renowację, którego pieniądze zostały przekazane przez owo stowarzyszanie. Po części pochodziły one z opłat wnoszonych przez pielgrzymów zatrzymujących się w schronisku.

O wielu albergach nie można zbyt wiele powiedzieć, oprócz tego, że były. To miejsce posiadało jednak atmosferę porównywalną z tą jaka panowała w Güemes. Jak zwykle tworzą ją ludzie, którzy tutaj byli niesamowici.

Niestety Diarmid nie dotarł do mnie i mieliśmy się spotkać dopiero następnego dnia.

Na mapie ten dzień zapowiadał się złowieszczo.


 Jednak rzeczywistość nie okazała się być taką okrutną. Przez większość czasu szedłem bitymi drogami. Co prawda wokół całej góry na wysokości około 600 m.n.p.m. zawisła chmura, z której siąpił lekki deszczyk, ale nawet to nie było takie nieprzyjemne.
Praktycznie całą drogę szedłem z wycieczką szkolną, a dzieciaki jak wiadomo generują dosyć spory hałas. Nie mogłem ich wyprzedzić, bo szli całkiem żwawo, a zostać w tyle jakoś tak mi nie wypadało :)

Po pokonaniu góry, ponownie przywitało mnie słońce i towarzyszyło mi już praktycznie do końca dnia.

W Sobrado dos Monxes zobaczyłem kościół, który bardzo odpowiadał mojemu wyobrażeniu o świątyni w Santiago de Compostela. Jak się potem okazało, aż tak bardzo nie byłem w błędzie.


 Popołudniu spotkałem dwie Włoszki, które poprosiłem o zdjęcie w pełnym rynsztunku. Chciałem mieć wreszcie zdjęcie na którym wyglądam, że podróżuję pieszo z plecakiem :D



 Poprzedni dzień                                                                                     Następny dzień

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarze pod postami nie wyświetlą się od razu. Dzięki temu zostanę powiadomiony, że post został skomentowany. Po moim przeczytaniu, komentarz w niezmienionej formie trafi na stronę.