SWCP - Tydzień 1

20.07.2014r. - 27.07.2014r.

   Pierwszą wyprawę, dla której i przez którą zostały stworzone "Podróże z buta" rozpocząłem w South Haven Point, w okolicach Bournemouth.


   Trasę zaplanowałem na 6 tygodni, czyli dziennie miałem pokonywać 25km. Jednak nie byłbym sobą, gdybym nie opracował ambitniejszej wersji, która zakładała ukończenie szlaku w 5 tygodni, ale wiązała się z 30km na dzień. Od pierwszego kroku wiedziałem już, że spróbuję pójść tempem wariantu numer dwa.
Na wstępie zdradzę to - udało się!
Zakończyłem wędrówkę idealnie po 36 dniach.

   Wszyscy wiemy jaka jest aura na wyspach brytyjskich, przeważają dni pochmurne i deszczowe. Jednak nie przez pierwsze dwa tygodnie mojej wędrówki...

   Sprzętowo byłem przygotowany na zimne i mokre warunki, tymczasem zastałem całkowicie słoneczne i gorące dni. Na moje nieszczęście nie byłem zaopatrzony w krem z filtrem UV, więc mocno odczułem działanie promieni słonecznych.


   Pierwszy nocleg spędziłem przy budce straży przybrzeżnej, a rano zostałem poczęstowany herbatą.



   Dzięki świetnym mapom, w które zostałem zaopatrzony, wędrówka szła jak po sznurku. Wiedziałem z nich, gdzie są poligony wojskowe, leżące na trasie SWCP. Była to o tyle istotna informacja, że w dni robocze odbywały się tam ćwiczenia, więc obowiązywał zakaz wstępu. W takim wypadku można było postąpić dwojako. Poczekać do wieczora, aż otworzą szlak lub postarać się obejść zamknięty obszar.

Z takim problemem spotkałem się już drugiego dnia. Niestety nie miałem innej opcji, jak poczekać do zakończenia strzelania i późnym popołudniem spróbować nadgonić stracony czas. Cała sytuacja zaowocowała ciekawym zdjęciem.



   Najcięższe w chodzeniu po wybrzeżu są, oczywiście w mojej opinii, plaże i niejednokrotnie robienie ogromnych pętli, tylko po to, aby obejść jakiś cypel lub zatokę. Obu z tych niewygód dane mi było spróbować na pierwszych kilometrach. Teraz skupię się na jednym z nich, a mianowicie obchodzeniu półwyspu.

Zdjęcie z półwyspu w stronę lądu.

Przez jedną z moich cech, zwaną upartością, nie pozwoliłem sobie na skrócenie drogi i zaoszczędzeniu 21km. Przez kilka godzin wędrowałem dookoła Portland, żeby potem znaleźć się w tym samym miejscu.

Jak sam sobie mówiłem: "Szlak nazywa się Coast Path, więc trzeba trzymać się brzegu."

W późniejszym czasie nie spotkałem się już z tak drastycznym przykładem "marnowania" czasu i energii, ale wtedy jeszcze o tym nie wiedziałem :)

 Zdjęcie z samego końca półwyspu - Bill of Portland.

   Z informacji, które uzyskałem przygotowując się do wyprawy, dowiedziałem się, że w Anglii nie ma ziemi niczyjej (państwowej), wszystko należy do kogoś. Przed obozowaniem na dziko wypadałoby zapytać właściciela pola o takową możliwość. 

  
Zdjęcie pochodzi z jednego z takich obozowań. Nauczyłem się wtedy, że w nocy nie należy świecić za dużo latarką po okolicy. Na przykład za płotem mogą stać krowy, w oczach których, w przerażający sposób odbija się światło. Nigdy więcej!

  Pięknym w chodzeniu po Anglii, jest to co spotykamy po drodze. Zobaczyłem:


Piękną, zabytkową kaplicę, która stała na środku pastwiska, w żaden sposób nie zabezpieczoną przed owcami pasącymi się w okolicy.

   Oprócz obszarów wojskowych dane mi było przekraczać też pola golfowe. Na szczęście tutaj musiałem uważać tylko na latające piłeczki.


   Po 5 dniach i przejściu 138km pożegnałem Dorset i po raz pierwszy wkroczyłem w Devon, tym razem południowy. 

Dlaczego po raz pierwszy?

Cała moja wyprawa to jedno wielkie obchodzenie półwyspu, a hrabstwa rozciągają się od brzegu do brzegu, więc siłą rzeczy musiałem wchodzić po dwa razy do tych samych obszarów administracyjnych. 

   Wybrzeże to nie tylko plaże, klify, skały, ale też urokliwe zagajniki.



   Czasem nie trzeba było odbywać wielokilometrowych wędrówek w głąb lądu, aby znaleźć most przez zatokę. Wystarczało wsiąść na pokład promu, by po kilku minutach być na drugiej stronie. W takich sytuacjach korzystałem z łodzi, tylko jeśli było to wyraźnie zaznaczone na mojej mapie. Jeśli szlak prowadziło brzegiem to potulnie szedłem na około :(

 Na promie z Exmouth.

Już po drugiej stronie.

Przygotowania                                                               Następny tydzień

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarze pod postami nie wyświetlą się od razu. Dzięki temu zostanę powiadomiony, że post został skomentowany. Po moim przeczytaniu, komentarz w niezmienionej formie trafi na stronę.