SWCP - Tydzień 2

28.07.2014r. - 03.08.2014r.

   Podróż brzegiem mogłaby wydawać się prosta, jeśli mamy przed oczami polskie wybrzeże Bałtyku. Plaże, wydmy, sosnowy las, pagórki mające po kilkanaście metrów.
Jednak sytuacja ma się zupełnie inaczej na brytyjskim wybrzeżu, a przynajmniej na obszarze przez, który szedłem. Szczególnie jeśli właśnie wyszliśmy z obszaru noszącego nazwę Jurassic Coast - Wybrzeże Jurajskie.


Tutaj skały miały ponad 180 milionów lat, były ogromną atrakcją turystyczną. Dla mnie, poza ich oczywistym pięknem, odznaczały się bardzo zróżnicowaną wysokość. Czasem znajdowałem się na poziomie morza, by zaraz wspinać się na stumetrowy klif. W ciągu jednego dnia takich wejść i zejść mogłem mieć nawet kilkanaście! Co w skali 1000km dawało całkiem sporą sumę przewyższeń.


   Oprócz języka, który nie był mi obcy, ale mówienie w nim sprawiało mi pewne trudności, musiałem zmagać się z ciągłym przeliczaniem mil na kilometry oraz kilometrów na mile.

1 mila lądowa liczy sobie 1,61 kilometra 

Żeby ułatwić sobie przeliczanie, gdy nie potrzebowałem dużej precyzji stosowałem pewien sprytny trik. Przykładowo jeśli chciałem zamienić 5 mil na kilometry to do 5 dodawałem jej połowę i otrzymywałem wynik 7,5km. Jeśli by stosować dokładny mnożnik (1,61) to otrzymałbym wynik 8,05km. Na moje potrzeby różnica kilkuset metrów nie robiła dużej różnicy, ale dobrze uzmysławiała, że piątka, którą widzę na tablicy przed sobą to nie godzina marszu, ale przynajmniej półtorej godziny.


   Zjawisko przypływu nie było tak zaskakujące jak w czasie mojego pierwszego pobyt w Anglii, ale nadal robiło ogromne wrażenie. Bardzo często, praktycznie na moich oczach, w stosunkowo krótkim czasie fragmenty lądu pojawiały się i znikały. Poniższe zdjęcia zostały zrobione w odstępie dwóch godzin. W tym czasie wyspa Burgh przestawała być kawałkiem skały wystającym z morza i można było do niej dojść suchą stopą.



Tak wyglądała jedna z zatoczek.


   Nie mogę źle mówić o mojej mapie po SWCP, bo niejednokrotnie uratowała mi tyłek. Znajdowałem tam przydatne informacje o kempingach, rzekach, promach i sklepach.
Jednak w jednym z nielicznych przypadków podała mi błędną, bo już nieaktualną, informację o polu namiotowym. Otóż okazało się, że miejsce, którego szukałem zostało przekształcone w mały kemping, gdzie stały domki letniskowe do wynajęcia. Na moje szczęście, ludzie wynajmujący jeden z nich byli tak mili i zadzwonili do właściciela, którego notabene dom stał w okolicy. Zapytali w moim imieniu, co mam zrobić. Okazał się on tak wspaniałomyślny, bo pozwolił mi rozbić namiot w swoim ogrodzie i skorzystać z natrysków, jedynej pozostałości po dawnym ośrodku.    


   Po blisko dwóch tygodniach wędrówki nastąpił długo oczekiwany, lub nie moment - zaczęło padać :)

Akurat zbiegło się to z momentem przekraczania granicy Devon - Kornwalia w Plymouth.


Poniekąd byłem szczęśliwy tą odmianą aury, bo wysoka temperatura i słońce nie ułatwiały wędrówki.


   Już wtedy wykształciła się we mnie niechęć do dużych miast, do jakich Plymouth na pewno się zaliczało. Jeśli moja podróż ma polegać na wędrowaniu/płynięciu/jechaniu przez naturalne/dzikie obszary to staram się w maksymalnym ograniczyć wybijanie się z chłonięcia spokoju, który płynie z obcowania z naturą. Przebywam w miastach tylko tyle ile muszę, najczęściej są to odwiedziny w sklepie.

Szczęśliwy i zmoknięty człowiek 

   Na horyzoncie zamajaczyła mi pewna budowla i nie mogłem postąpić inaczej, jak wdrapać się na szczyt i zobaczyć co to.


Okazało się, że to bardzo stara kaplica, ponownie w żaden sposób nie zabezpieczona przed owcami, które ją zamieszkiwały. 


Mam wrażenie, że w Polsce takie miejsce byłoby otoczone specjalną ochroną z powodów jego unikalnych walorów historycznych. Tutaj był to tylko jeden wielu bardzo starych budynków, a z tego co wiem to niektóre, wciąż zamieszkane, domy mają nawet po kilkaset lat!


Poprzedni tydzień                                                       Następny tydzień



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarze pod postami nie wyświetlą się od razu. Dzięki temu zostanę powiadomiony, że post został skomentowany. Po moim przeczytaniu, komentarz w niezmienionej formie trafi na stronę.