Pierwszy poranek w Kornwalii, w czasie tej wyprawy, bo to nie był mój pierwszy raz w tym hrabstwie, był deszczowy i rześki. Czas umilał mi wesoły kotek wałęsający się koło mojego namiotu.
Ponownie powracając do pływów morskich, oprócz niesamowitych efektów w postaci "dołączania" wyspy do lądu, piorunujące wrażenie robił odpływ w porcie. Niestety wraz z widokiem pojawiał się ohydny zapach gnijących wodorostów :(
Wspominając już o Kornwalii nie sposób pominąć jednego z jej produktów regionalnych, czyli Pasty. Cóż to takiego jest? Najpierw zdjęcie, a potem wytłumaczę.
Pasti (po kornwalijsku) to pieróg zrobiony z ciasta przypominającego coś w stylu chlebowo-francuskim, oczywiście według mojej opinii, z wnętrzem wypełnionym farszem. Nadzienie może składać się z wołowiny z ziemniakami i warzywami, cebuli z serem, samych warzyw lub innych mięs. Wariacji jest bardzo dużo. Przekąska bardzo syta i smaczna. Mi najbardziej smakowały wersje bezmięsne.
Skąd wzięło się Pasty? Otóż żony górników, którzy pracowali w kopalniach w tym regionie przygotowywały im w ten sposób obiad do pracy. Początkowo ciasto nie było jadalne, a jedynie służyło jako pojemnik dla wypełnienia.
Jak już wspomniałem to nie był mój pierwszy pobyt na wyspach. W 2010 roku odwiedzałem rodzinę w Kornwalii, wtedy jeszcze nieświadomy jak potoczy się moje życie. W błogiej niewiedzy stawiałem pierwsze kroki na SWCP, by po czterech latach przejść całe 1000km.
Znalazłem się na tym samym odcinku wybrzeża, koło tej samej wieży - wspomnienia odżyły...
2010r. Gribben Tower
2014r. Gribben Tower
2010r. pod wieżą
2014r. na wieży
Przed Wami bilet, z którego cieszę się najbardziej! Jak tylko zobaczyłem co jest na nim napisane, moje morale poszybowało w górę.
Na mojej drodze, z racji tego, że przechodziłem przez łąki, pastwiska i pola, spotykałem wiele zwierząt gospodarczych np. krowy, kozy, konie i owce. Te ostatnie wyjątkowo często udowadniały mi, że ją niesamowicie głupie i powiedzenie "owczy pęd" nie jest tylko powiedzeniem. Niejednokrotnie, uciekając przede mną, praktycznie spadały z klifów, wpadały w siatkę ogrodzeniową lub oddalały się od stada.
Takie tam, selfie z cielakami :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentarze pod postami nie wyświetlą się od razu. Dzięki temu zostanę powiadomiony, że post został skomentowany. Po moim przeczytaniu, komentarz w niezmienionej formie trafi na stronę.