Camino del Norte - Dzień 7

24 czerwca 2016r.

Życie pełne jest przeciwieństw. Po noclegu w bardzo komfortowych warunkach przyszedł czas na spanie z pchłami. Tak, to nie pomyłka, z pchłami :(

Jednak od początku. Opuszczając Güemes, udałem się do Santandara, do którego płynąłem przez godzinę promem. Ponownie duże miasto nie przykuło mojej uwagi na dłużej, po prostu je przeszedłem. 

Kilkanaście kilometrów dalej miałem do wyboru dwie drogi przez rzekę.
Nielegalną, przez most kolejowy, była ona odradzana na wczorajszym wykładzie.
Oficjalną, ale dłuższą o 10km, wiodącą przez most w Arce. 
Idąc okrężną drogą spotkałem Damiana, który zobaczywszy flagę Polski na moim plecaku postanowił mnie dogonić i potwierdzić swoje przypuszczenia co do mojej narodowości. Była to jedna z niewielu sytuacji, kiedy wspólnie z kimś zakończyłem dzień w tym samym miejscu. 

Dochodząc do Requejada zastaliśmy taki widok. Z zewnątrz Albergue'a przypominała toaletę przy drodze, jednak w środku znalazło się miejsce na prysznic, 6 łóżek i mały salonik.




Damian mieszka w Hiszpanii od dekady, więc jego znajomość języka ułatwiła dogadanie się z opiekunką tego przybytku. Wieczór spędziliśmy typowo w polskim klimacie, czyli z piwem i chipsami, rozmawiając o życiu. 



Dopiero na następny dzień okazało się, że w nocy nie byliśmy sami. Przez następne dwa dni borykałem się z pchłami lub pluskami, czy też innymi robaczkami, które zagnieździły się w moim śpiworze! Pogryzienie przez takie żyjątka zdarzyło mi się pierwszy raz w życiu. No cóż, podróżowanie jest pełne przygód :)
      


Poprzedni dzień                                                                  Następny dzień

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarze pod postami nie wyświetlą się od razu. Dzięki temu zostanę powiadomiony, że post został skomentowany. Po moim przeczytaniu, komentarz w niezmienionej formie trafi na stronę.