Camino del Norte - Dzień 10

27 czerwca 2016r.

Jak postanowiłem wczoraj, tak też zacząłem wprowadzać mój dwudniowy plan w życie. Początek trasy nie mógł okazać się inny, aniżeli asfaltowy...


Jadnak zawsze pojawiało się coś co niezmiennie od kilku dni urozmaicało mi drogę, czyli magiczne widoki!


 Było to już kilka dni po nocy świętojańskiej (23.06), czyli najdłuższym dniu i najkrótszej nocy w roku. Święto Św. Jana (po hiszpańsku San Juan) jest celebrowane w Hiszpanii na wiele sposobów. Są procesje z figurą świętego, pokazy fajerwerków lub taka oto przepiękna, kwietna mozaika.


 Nocleg zaplanowałem w mieścinie o nazwie La Isla, czyli wyspa. Tam po raz pierwszy było mi dane zobaczyć ciekawą budowlę, której różne warianty towarzyszyły mi już do końca camino. Jest to forma magazynu, zbudowana zawsze według jednego schematu. Kilkumetrowe kamienne lub betonowe podpory, a na nich umieszczona drewniana konstrukcja. Służyły i pewnie niektóre jeszcze służą do przechowywania żywności z dala od zwierząt i szkodników.


Ten budynek był o tyle wyjątkowy, że jego wnętrze zostało przerobione na wieloosobową sypialnię, w której spałem.

W ciągu całej mojej podróży odbywało się Euro 2016 we Francji. Nie jestem wielkim fanem piłki nożnej, więc zbyt dokładnie nie śledziłem przebiegu turnieju. Wiedziałem tylko o sukcesach Polaków.

Akurat tego dnia odbywał się mecz 1/8 finału pomiędzy Hiszpanią a Włochami. Bar, przy plaży, pełen był Hiszpanów, jedynymi obcokrajowcami byliśmy ja i pewien Włoch. Wyobraźcie sobie jego niepohamowaną radość ze zwycięstwa 2:0 jego rodaków nad przeciwnikami. Zaczął skakać po stole, aż do momentu gdy zgubił okulary!

Włoch jest w prawy dolnym rogu zdjęcia.

Poprzedni dzień                                                                          Następny dzień

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarze pod postami nie wyświetlą się od razu. Dzięki temu zostanę powiadomiony, że post został skomentowany. Po moim przeczytaniu, komentarz w niezmienionej formie trafi na stronę.