Wisła G-G - Dzień 7

19 lipca 2015r. 

W siódmym dniu naszego spływu odwiedzamy Ojca Mateusza w jego San Domierz'u :)




Specyfiką tego wyjazdu był brak zwiedzania mijanych miejsc. Niektórzy mogą powiedzieć, że przez to wiele straciliśmy, ale ja tak nie uważam. Dzięki takiemu odizolowaniu od cywilizacji mogliśmy poczuć się jakbyśmy przebywali na totalnym odludziu, zdani tylko na siebie. Było to bardzo pierwotne. Nasz jedyny kontakt z otaczającym nas światem to co kilkudniowe wizyty w sklepie z uśmiechniętą biedronką.

Ciągle trwający niemiłosierny upał dawał nam się we znaki, ale nie za dużo mogliśmy na to poradzić. Jednie co byliśmy w stanie zrobić to schronić się w nabrzeżnym cieniu, pod drzewami.



Miejsce, w którym odpoczywaliśmy od słońca to zarazem moment połączenia się Wisły i Sanu.


To było miłe miejsce. Nie dość, że mogliśmy wtedy zaczerpnąć chwilowego wytchnienia od przymusowych kąpieli słonecznych to jeszcze spotkaliśmy Maćka. 


Maciek to chłopak z Krakowa samotnie płynący pontono-kajakiem do Bałtyku. Tak jak my postanowił spełnić swoje marzenie, a nawet zrobił coś WIĘCEJ! Jego spływ był połączony ze zbiórką pieniędzy na dom dziecka w Gdańsku. Już teraz mogę powiedzieć, że tak jak nam, jemu też udało się osiągnąć swój cel. 

Ten dzień należał do jednego z bardziej intensywnych dni całej przygody. Razem z naszym nowo poznanym kolegą oraz wcześniej wymienionymi niemieckimi emerytami, nocleg spędziliśmy wspólnie na jednym trawiastym brzegu.


Niestety nie było za dużo czasu na integrację, ponieważ zgodnie z zasadami panującymi w naszym klimacie, zaraz po czasie upałów przychodzi czas burz :(


Grzmiało i błyskało przez pół nocy, jednak szczęśliwie nie działo się to zaraz nad naszymi głowami. 

Natomiast następny dzień przyniósł pewne niemiłe zmiany...


Poprzedni dzień                                                                                    Następny dzień


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarze pod postami nie wyświetlą się od razu. Dzięki temu zostanę powiadomiony, że post został skomentowany. Po moim przeczytaniu, komentarz w niezmienionej formie trafi na stronę.